Pięć dni przed katastrofą w kopalni Pniówek na ścianie N-6 wprowadzono pierwszy stopień zagrożenia klimatycznego. To oznacza, że górnicy powinni pracować tam tylko sześć godzin i punktualnie o północy być na powierzchni. 20 kwietnia nie wyjechali, a kilkanaście minut później pod ziemią doszło do wybuchu metanu.
30 dni przed katastrofą w kopalni Pniówek związkowcy zwrócili się do dyrekcji o pilne zwołanie narady dotyczącej bezpieczeństwa. - Mieliśmy sygnały od górników, że pod ziemią dzieją się niepokojące rzeczy - mówi Oskar Karwacki, szef związku zawodowego Jedność. Do spotkania jednak nie doszło.
W ciągu ostatnich tygodni w chodniku D-4a kopalni Zofiówka, gdzie zginęło 10 górników, doszło do kilkudziesięciu wstrząsów. Jednak kierownictwo kopalni dopiero na cztery dni przed katastrofą wydało zarządzenie o wprowadzeniu tam strefy szczególnego zagrożenia. Dlaczego tak późno?
Robert Ostrowski, wiceprezes do spraw ekonomicznych JSW, nie uczestniczył w niedzielnej mszy w intencji zmarłych i poszkodowanych górników z kopalni Pniówek. Dzień później w siedzibie spółki przyjmował urodzinowe życzenia od współpracowników.
Szefowie Sądu Okręgowego w Rybniku poprosili Ministerstwo Sprawiedliwości o odwołanie dyrektora tej placówki. Powód? Utrata zaufania. Dyrektor pracy jednak nie stracił. - Jest nie do ruszenia, bo to znajomy wiceministra sprawiedliwości - twierdzą pracownicy sądu.
Pan Karol został zatrzymany przez żandarmerię wojskową i przez osiem miesięcy był podejrzany o wszczęcie alarmu bombowego w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Rybniku. - Nie ma pewności, czy w trakcie przypadkowego połączenia padły słowa, które usłyszał pracownik ochrony - uznała teraz prokuratura w Katowicach umarzając sprawę.
Lekarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Rybniku wypisała do domu 74-latka z poparzeniami twarzy, stwierdzając, że pacjent nie ma "wyraźnych urazów i poparzeń". Na twarzy pana Stefana do dziś widać blizny.
Znany jest przebieg szybkiej kolei do Centralnego Portu Komunikacyjnego pomiędzy Ostrawą a Katowicami. Planiści pokazali kilka wariantów. Zapowiadają się kolejne protesty.
Tomek Nowaczyk szukał w szkółkach leśnych tui, która zakryje jego męskość. Bartek Demczuk przywiózł na stację benzynową cały autokar spragnionych kabareciarzy. A Smile wpuścił na minę Piotra Bałtroczyka i Ani Mru-Mru. Co jeszcze spotkało kabareciarzy na rybnickim Ryjku?
Po przejęciu władzy przez PiS blisko dwukrotnie wzrosło wynagrodzenie członków rady nadzorczej JSW. Z 37 do 49 osób zwiększyła też liczba osób pobierających pieniądze za nadzór nad jej spółkami córkami. - To nagroda za lojalność względem PiS - mówi poseł Krzysztof Gadowski z PO.
Nysa, wysłana przez Rybnickie Zjednoczenie Przemysłu Węglowego, wiezie do Rybnika siedmioro pracowników Politechniki Śląskiej. W połowie drogi, w lesie w Ochojcu, wpada w poślizg. Zderza się czołowo ze starem, wyładowanym deskami. Czterech wykładowców i kierowca nysy giną na miejscu. W szpitalu umierają dwaj kolejni pracownicy Politechniki.
Radni Prawa i Sprawiedliwości, bliscy znajomi posłów PiS-u i sympatycy Jarosława Kaczyńskiego zarabiają w spółkach grupy JSW.
Kat ścinał głowę albo wieszał na szubienicy, a ciało jako przestrogę pozostawiał do rozkładu. Galgenberg, a dokładnie góra szubieniczna lub góra straceń, to jedno z najmroczniejszych miejsc Wodzisławia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.