Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi śledztwo po wybuchach metanu w kopalni Pniówek, gdzie zginęło 16 osób. Zarzuty usłyszało 14 metaniarzy, choć nie są bezpośrednio związane z katastrofą. Jest stanowisko JSW.
"Jeśli jednego zjesz z konfiturą, drugiego musisz zjeść z adwokatem" - taki wpis na temat górnika, który złamał zmowę milczenia, opublikował w czwartek, 8 lutego, szef związku zawodowego Kadra w kopalni Pniówek. I dodał: "Je...ać kapusi".
Wizja lokalna to jedna z najważniejszych czynności służąca do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrof górniczych. W kopalni Pniówek, gdzie w wybuchach metanu zginęło 16 osób, komisja nie zjedzie w rejon wypadku.
Gliwicka prokuratura badająca okoliczności katastrofy w kopalni Pniówek przedstawiła zarzuty dziesięciu metaniarzom z tego zakładu. Są podejrzani o fałszowanie dokumentacji związanej z pomiarami stężenia metanu.
- Kto nie pracował w kopalni, ten nie wie, jaka panuje tam atmosfera. Każdy się boi o robotę, przepisy się nagina, bo wszyscy liczą, że nikomu nic się nie stanie. Postanowiłem z tym skończyć, dlatego poszedłem do prokuratury - mówi pracownik kopalni Pniówek, w której w wyniku wybuchu metanu zginęło 16 górników.
- Praktyka fikcyjnych zjazdów pod ziemię jest obecna i tolerowana w kopalni Pniówek od wielu lat. Przełożeni o tym wiedzą i to tolerują - stwierdził sąd w Jastrzębiu-Zdroju. I kazał przywrócić do pracy zwolnionego z tego powodu związkowca.
Ratownicy odnaleźli ostatniego z siedmiu górników zaginionych podczas katastrofy tysiąc metrów pod ziemią w kopalni Pniówek w kwietniu 2022 r.
To ostatni z poszukiwanych górników w kopalni Pniówek po wybuchach metanu w 2020 roku.
Po wybuchach metanu w 2022 roku w kopalni Pniówek do tej pory nie udało się wydostać na powierzchnię siedmiu zaginionych górników.
Około 200 metrów chodnika należy jeszcze wydrążyć, aby wznowić poszukiwania siedmiu górników i ratowników z kopalni Pniówek.
20 kwietnia minął rok od tragicznych wybuchów metanu w kopalni Pniówek. Zginęło 9 górników, a 7 wciąż nie odnaleziono. Wśród ofiar są ratownicy górniczy, którzy poszli na pomoc poszkodowanym.
Na początku lutego zakończono pierwszy etap wznowionej akcji poszukiwawczej siedmiu zaginionych górników z kopalni Pniówek. Co dalej z poszukiwaniami?
Po 30 godzinach zakończono pierwszy etap wznowionej akcji poszukiwawczej zaginionych górników w kopalni Pniówek należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Ratownicy górniczy wznowili trudną akcję poszukiwawczą w kopalni Pniówek. Po wybuchach metanu poszukiwanych jest siedmiu pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
W kopalni Pniówek w Pawłowicach za kilka dni rozpocznie się pierwszy etap robót ratowniczych, których celem jest dotarcie do zaginionych górników po wybuchach metanu.
JSW twierdzi, że w jej zakładach obowiązuje rygorystyczny zakaz spożywania alkoholu. - Gdzieś tam można i zza winkla się napić, jakby ktoś chciał - przyznał w sądzie Aleksander Szymura, zastępca dyrektora do spraw pracy kopalni Pniówek.
Prezydent Andrzej Duda w Barbórkę przyjechał do kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie kilka miesięcy temu w wyniku wybuchu metanu zginęło dziewięciu górników, a siedmiu wciąż jest uznanych za zaginionych.
Jastrzębska Spółka Węglowa opracowuje plan, który ma na celu zawężenie otamowanego rejonu katastrofy. Ma to być pierwszy etap działań zmierzających do wznowienia poszukiwań zaginionych górników w kopalni Pniówek.
Po 10 tys. zł jednorazowej pomocy otrzymają dzieci górników, którzy zginęli w katastrofach w kopalniach Pniówek i Zofiówka.
Wiceprzewodniczący Sierpnia '80 w kopalni Pniówek został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. - Od marca do maja dziewięć razy odbił dyskietkę potwierdzającą zjazd pod ziemię, choć w tym czasie przebywał na powierzchni - mówi rzecznik JSW. Sprawą zajmie się prokuratura i sąd pracy.
Po dwóch miesiącach od wybuchu metanu w kopalni Pniówek wciąż nie wiadomo, kiedy ratownicy zejdą po siedmiu poszukiwanych górników.
- Zakrywanie czujników to prehistoria. Nie było też nieprawidłowości w zakresie czasu pracy górników - powiedział Tomasz Cudny, prezes JSW, o katastrofie w kopalni Pniówek. - Prace komisji są na wstępnym etapie i niczego jeszcze nie wiadomo - odpowiada prezes WUG.
20 kwietnia po wybuchu metanu w kopalni Pniówek 30-letni ratownik Dawid Barcik ruszył na pomoc poszkodowanym górnikom pod ziemią. Pomagał, narażając swoje życie i zdrowie, a teraz sam potrzebuje pomocy.
Prokuratura w Jastrzębiu-Zdroju bada, czy w kopalni Pniówek sfałszowano protokół posiedzenia komisji socjalnej, podczas którego rozdawano pieniądze. Z dokumentu wynika, że spotkanie prowadził zastępca dyrektora zakładu. - Podobno go tam jednak nie było - mówi jeden ze śledczych.
W kopalni Pniówek, w rejonie ściany, gdzie doszło do tragicznych w skutkach wybuchów metanu, obowiązywał 6- godzinny czas pracy, ale tylko na wskazanym odcinku. Tak zapewnia dyrekcja zakładu należącego do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Związkowcy z Sierpnia 80 poprosili wicepremiera Jacka Sasina o przejęcie nadzoru nad wyjaśnianiem okoliczności dwóch katastrof, w których zginęło 26 górników. Wcześniej zaapelowali, aby dał gwarancję bezpieczeństwa tym, którzy zechcą zeznawać.
- W kopalniach JSW jest nacisk na przedłużanie czasu pracy. W naszym slangu nazywamy to "przybieraniem". Na ścianie N-6 kopalni Pniówek fedrowało się mocno, bo węgiel jest w cenie. Od szybu do ściany jest tam stosunkowo blisko, więc górnicy przekazywali zmiennikom kilofy z ręki do ręki - mówią górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Jak wyjaśnia się wypadek górniczy? - Spokojnie można to podciągnąć pod działalność śledczą. Przesłuchania, analiza dokumentacji, oględziny, gromadzenie materiału dowodowego. Nieprzypadkowo urząd górniczy przed wojną nazywano policją górniczą, były nawet przepisy policyjno-górnicze - mówi Zbigniew Rawicki z WUG.
Pięć dni przed katastrofą w kopalni Pniówek na ścianie N-6 wprowadzono pierwszy stopień zagrożenia klimatycznego. To oznacza, że górnicy powinni pracować tam tylko sześć godzin i punktualnie o północy być na powierzchni. 20 kwietnia nie wyjechali, a kilkanaście minut później pod ziemią doszło do wybuchu metanu.
Zlokalizował ciało ostatniego z górników z kopalni Zofiówka, ma na koncie 60 zjazdów na dół kopalni. Brał udział w poszukiwaniach 5-letniego Dawida z Grodziska Mazowieckiego. Teraz jego opiekunowie walczą o zdrowie psa.
Wszyscy górnicy najlżej poszkodowani w wybuchach metanu w kopalni Pniówek zostali wypisani do domów.
W Wyższym Urzędzie Górniczym prace rozpoczęła komisja badająca przyczyny i okoliczności wybuchów metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach.
30 dni przed katastrofą w kopalni Pniówek związkowcy zwrócili się do dyrekcji o pilne zwołanie narady dotyczącej bezpieczeństwa. - Mieliśmy sygnały od górników, że pod ziemią dzieją się niepokojące rzeczy - mówi Oskar Karwacki, szef związku zawodowego Jedność. Do spotkania jednak nie doszło.
Część górników hospitalizowanych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich po wybuchu metanu w kopalni Pniówek została wypisana do domów.
Po 13 dniach oficjalnie zakończono akcję ratowniczą w kopalni Pniówek w Pawłowicach.
Ulicami Jastrzębia-Zdroju przeszedł marsz z 600-metrową flagą. Mieszkańcy uczcili górników. "Trzeba być razem w tych trudnych dniach".
Kamil Liszok, jeden z ratowników, którzy zginęli w katastrofie w kopalni Pniówek w Pawłowicach, osierocił dwie córki. Jego przyjaciele robią zbiórkę, by pomóc rodzinie.
2 maja mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju przemaszerują ulicami z flagą biało-czerwoną. Uczczą górników, którzy zmarli wskutek katastrof górniczych.
Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich wydało w sobotę komunikat o stanie zdrowia górników, poszkodowanych w wyniku wybuchu metanu w kopalni Pniówek.
Pamiyntom klank grubianych buckow, kery niyroz słyszałach z Nikiszu. Niy było telefonow ani komputrow, ino tyn bucek. A baby łod bergmonow, kerzi akurat byli na szychcie, tak jak stoły (kożdo seblykła ino zopaska), pylały na Nikisz.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.