Polscy europosłowie od lewa do prawa cieszą się z wynegocjowanego kształtu rozporządzenia metanowego. Jednak można też usłyszeć głosy krytyczne.
Dyrekcja kopalni Pniówek wykryła, że tysiąc metrów pod ziemią ktoś manipulował przy czujnikach metanometrii. - Kierownik oddziału przygotowawczego został zdegradowany - przyznaje JSW.
Nowoczesna instalacja w kopalni Budryk należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej zredukuje emisję metanu do 13 tysięcy ton rocznie. Kosztowała 88,1 mln zł.
Rozporządzenie metanowe w pierwotnym kształcie zagrażało dziesiątkom tysięcy miejsc pracy w polskich kopalniach.
W przyszłym tygodniu europosłowie pochylą się nad projektem rozporządzenia metanowego. Od tego przepisu zależy przyszłość polskiego górnictwa.
20 kwietnia minął rok od tragicznych wybuchów metanu w kopalni Pniówek. Zginęło 9 górników, a 7 wciąż nie odnaleziono. Wśród ofiar są ratownicy górniczy, którzy poszli na pomoc poszkodowanym.
To rozporządzenie ma tak szeroki zasięg. Nie dotyczy tylko Śląska, ale każdego Polaka i całej Polski - mówi Marek Wesoły, wiceminister Aktywów Państwowych, wskazując na zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Jastrzębska Spółka Węglowa zmniejszy emisję metanu z kopalń, a dzięki jego wychwyceniu zwiększy produkcję energii elektrycznej.
Śląskich europarlamentarzystów z Lewicy, Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości połączyło unijne rozporządzenie metanowe, które zagraża istnieniu polskich kopalń.
Unijna dyrektywa metanowa zamknie praktycznie wszystkie kopalnie. Jest skierowana głównie w Polskę - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący związku Sierpień '80. Związkowcy jadą do Warszawy, bo obawiają się zamknięcia kopalń.
Ciemne chmury nad kopalniami. Unijna dyrektywa metanowa zlikwiduje ponad 100 tys. miejsc pracy w najbliższych latach? Przed czarnym scenariuszem dla polskiego górnictwa ostrzegają politycy, eksperci i związkowcy.
Ratownicy górniczy wznowili trudną akcję poszukiwawczą w kopalni Pniówek. Po wybuchach metanu poszukiwanych jest siedmiu pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Kamil Liszok, jeden z ratowników, którzy zginęli w katastrofie w kopalni Pniówek w Pawłowicach, osierocił dwie córki. Jego przyjaciele robią zbiórkę, by pomóc rodzinie.
Dzisiaj każdy, kto w ostatnich latach "manipulował" przy JSW i bawił się jej procesami, a głównie, ci, którzy kręcili karuzelą kadrową, powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nie przyczynili się do tragedii górników z JSW i ich rodzin - mówi były prezes JSW Jarosław Zagórowski.
W chwili pierwszego wybuchu na kopalni Pniówek stężenie metanu wynosiło zabójcze 6 procent. Potem rosło, a mimo to ktoś zdecydował o wysłaniu pod ziemię ratowników. W kopalni nie było też dyrektora, bo odszedł na emeryturę i przez kilkanaście dni nie powołano jego następcy.
Z każdą kolejną godziną przed kopalnią Pniówek przybywa zniczy. - Straciliśmy tutaj mężów trzy lata temu. Niestety, dobrze wiemy, co czują rodziny ofiar. Nasz koszmar też powrócił, wraca z każdym górniczym wypadkiem - powiedziały nam dwie wdowy górnicze.
W kopalni Pniówek wstrzymano działania poszukiwawcze siedmiu zaginionych górników na pozimie tysiąca metrów. Pracę ratowników uniemożliwia wysokie stężenie metanu i innych niebezpiecznych gazów. Rejon katastrofy zostanie odizolowany.
W kopalni Pniówek doszło do kolejnego - trzeciego wybuchu metanu. W Pawłowicach lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wszyscy poszkodowani są ratownikami górniczymi.
Metan jest jednym z poważniejszych zagrożeń występujących w kopalniach. W Pniówku skutki jego wybuchu są tragiczne.
Nadal nie jest znany los dwóch górników i pięciu ratowników, którzy zaginęli po wybuchach metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach. - Ratownicy krótkimi odcinkami zbliżają się do ściany - poinformował Tomasz Cudny, prezes JSW.
W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich jest dziesięciu górników, którzy zostali poparzeni w wybuchu metanu w kopalni Pniówek.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.