Jan Psota, jadąc rowerem nie zatrzymał się przed znakiem stop. Mandatu nie przyjął, w sądzie przyznał się do tego i został uznany za winnego. Teraz złoży apelację, bo "wykroczenie przeciwko przepisom drogowym było najbezpieczniejsze w tamtych okolicznościach".
Wyrok w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim nie kończy sprawy rowerzysty, który nie zatrzymał się przed znakiem stop. Mężczyzna tłumaczył, zrobił tak z powodu bezpieczeństwa. Sprawa mocno podzieliła Czytelników "Wyborczej".
Wykroczyłem przeciwko przepisom drogowym, bo to było najbezpieczniejsze w tamtych okolicznościach - mówi Jan Psota, który jadąc rowerem nie zatrzymał się przed znakiem "stop". Jak tłumaczy, ze względów bezpieczeństwa. Teraz czeka na wyrok sądu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.